Richard Jewell

 


Clint Eastwood większości z nas kojarzy się z kowbojem o ponurym spojrzeniu i skórze wygarbowanym republikańskim słońcem południowych stanów. Tymczasem Eastwood to nie tylko aktor, ale i reżyser, i to bardzo dobry, robiący kino na najwyższym poziomie. Jego filmy uważam za pewniaki, wolne od wpadek, dłużyzn i niekonsekwencji w scenariuszu. Wprawdzie nie wszystkie trafiły na kinowe afisze, chociaż często są dużo lepsze niż kasowe średniaki i miernoty lansowane przez dystrybutorów. Jednym z takich filmów jest najnowsza dostępna w bibliotece produkcja „Richard Jewell”. Tytuł niezbyt chwytliwy, okładka też nie zapada w pamięć, natomiast środek wart polecenia.

Dziwny tytuł wynika z faktu, że scenarzysta Billi Ray tematem filmu uczynił autentyczną historię, która przydarzyła się Richardowi Jewellowi w 1995 roku roku podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie. Tytułowy bohater pracował tam jako ochroniarz w przestrzeni publicznej olimpijskiej wioski i pewnego wieczora zauważył porzucony pod ławką plecak. Uznał, że w plecaku jest bomba, zrobił, co było w jego ochroniarskiej mocy, żeby odgonić ludzi z miejsca potencjalnego zagrożenia, a że wbrew podejrzeniom „prawdziwych” służb, zagrożenie było rzeczywiste i plecak wybuchł, Jewell ocalił życie setkom osób. Został obwołany bohaterem narodowym, gratulowali mu przystojni agenci w ciemnych okularach i z licencją na zabijanie, pokazała telewizja, dumna mama przytuliła. Po paru godzinach ci sami super agenci wydedukowali, że jednak oskarżą ochroniarza o terroryzm. A nawet nie tyle oskarżą, co zainsynuują, że to on mógł podłożyć ładunek. Przyszło im to do głowy, ponieważ, po pierwsze, prawdziwy bomber nie zostawił na siebie namiarów, po drugie, Jewell znalazł bombę, więc możliwe, że wiedział, że tam jest, jak by znalazł, skoro wcześniej by nie schował? Ich błyskotliwe wnioski potwierdził dawny pracodawca podejrzanego, który uprzejmie doniósł, że Jewell wykazywał się niezdrowym podejściem do pracy, był nadgorliwy i zbyt mocno zainteresowany przestrzeganiem prawa i porządku. Służbom pomogły media, które poinformowały Amerykę, że ochroniarz-bohater to cierpiący na manię wielkości zbrodniarz i psychopata. Nikomu nie przeszkadzało, że rzekomemu potworowi nie postawiono oficjalnych zarzutów.

Co do okładki, to jej mało atrakcyjny wygląd może wynikać z tego, że przedstawiona jest na nim podobizna głównego bohatera, człowieka mało atrakcyjnego fizycznie. Nasz protagonista jest otyły z wąsem i ubrany w dziale tekstylnym Walmarta. Sposobem bycia też raczej nie zjednuje sobie rzeszy znajomych, mimo, że to miły gość, brak mu charyzmy. Współcześnie w wirtualnym świecie nieskrępowanych inwektyw, zostałby nazwany „przegrywem”, „incelem” i jeszcze brzydziej. Ma dwadzieścia parę lat, mieszka z mamą, wierzy w państwo i wszelkie państwowe organy represji, jest naiwny, szczery i bardzo chciałby być kimś wyjątkowym. Najlepiej kimś, kto broni niewinnych przed winnymi, a jego autorytet podkreśla mundur, pistolet i odznaka. Tymczasem jest nikim, przynajmniej dla nękającej go policji i innych specjalnych agentów, którzy bezczelnie wykorzystują naiwny szacunek Jewella dla munduru, próbując skłonić go do podpisania sfabrykowanych zeznań.

Sojusznikiem Richarda Jewella staje się ekscentryczny adwokat Watson Bryant (Sam Rockwell). Jest to człowiek miły, czarujący, inteligentny, bezczelny i aspołeczny. Nie ma za grosz szacunku dla aparatu władzy i nikogo się nie boi. Jak można się domyślić, jest szansą Jewella na wydostanie się z tej pożałowania godnej sytuacji. Pytanie, czy nasz bohater jest na tyle bystry, żeby zrozumieć, że czasami w majestacie prawa działają zwykli bandyci.

Twórcy filmu ani przez chwilę nie kwestionują niewinności Richarda Jewella, nie testują wielu wersji potencjalnych wydarzeń, ani nie usprawiedliwiają złych bohaterów. Dzięki temu, już i tak sprawnie zrobiony film, zyskuje dodatkowo na spójności, nie pozwalając widzowi oderwać się od ekranu.

https://szukamksiążki.pl/SkNewWeb/record/1582/7392183

Richard Jewell, USA, 2019.

Opracowała: Anka Strychalska.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miasteczko Twin Peaks

Czy Bridgertonowie są tacy, jakich ich Netflix przedstawia?

50 lat pisania bestselerów

Nudne dni

Seanse filmowe w Muzotece

Co było w kinach na początku XXI wieku?

Domowe więzienie

#metoo

All you need is love