John Wick



 Większość krytyków filmowych, których recenzje znalazłam w Internecie, określa produkcję Stahelskiego i Leitcha jako świetne kino akcji klasy B. Z tym, że świetne, zgadzam się w stu procentach, mój stanowczy sprzeciw budzi zaklasyfikowanie go do kategorii B. Co w takim razie nazwać można kinem akcji najwyższej klasy?

W filmach tego typu konieczne jest pokazanie przemocy fizycznej, rodzaj broni, czy będą to gołe pięści Bruce'a Lee, czy opancerzony helikopter Roya Scheidera, jest kwestią wyboru. W filmach akcji zawsze jednak giną ludzie, źli, dobrzy i zupełnie przypadkowi. Jeśliby uznać śmierć za esencję kina akcji, to żeby wywindować gatunek na wyższy poziom, trzeba by ją jakoś uzasadnić. Na przykład jako akt zemsty, skutek walki z systemem, traumy wojennej, czy choćby ratowania świata i prezydenta. Można też niczym nie usprawiedliwiać aktów przemocy, jak Kubrick, Coppola, czy Haneke, którzy w swoich wielkich dziełach pokazali najciemniejszą stronę ludzkiej natury jako przyczynę bezsensownej zbrodni. Moim zdaniem trylogii John Wick bliżej jest do Funny Games, niż do Szklanej pułapki. Bruce Willis zabija w szczytnym celu, chłopcy z Funny Games, jak wskazuje tytuł filmu, dla zabawy. John Wick podobnie, zabija, bo John Wick jest zabójcą.

Ma oczywiście powód: jest na emeryturze, żyje spokojnie opłakując zmarłą żonę. Jego spokój burzą młodzi kryminaliści, włamują się do domu, biją Wicka, zabijają pieska i kradną auto. Psa bardzo żal, Forda Mustanga 1969 w wersji Mach 1 tak samo, ale czy taka strata jest wystarczającym powodem, żeby wyrżnąć pół miasta? Widz wie dobrze, że nie, ale rozkoszuje się tym filmem wiedząc, że reżyser puścił właśnie do niego oko zapraszając do zupełnie absurdalnej historii. Jeżeli widz podejmie wyzwanie, będzie się przednio bawił na filmie będącym czystą formą kina akcji najwyższej próby.

W Johnie Wicku tempo akcji spada tylko w momencie zmieniania płyt w odtwarzaczu. Dostajemy tu wszystko: strzelaniny, pościgi samochodowe, motocyklowe, konne, walkę wręcz, na noże, topory, z użyciem psów, podpalenia, wybuchy, a nawet samobójstwo. Użytkownicy forów internetowych, analizując sceny walki i użytą broń, twierdzą, że wszystkie pokazane techniki i rekwizyty są możliwe do zastosowania. Nie wiem, czy mają rację, ale sceny walki są rzeczywiście świetnie sfilmowane, nie ma w nich efekciarskich trików, jak pokazywanie ciosu z wielu kadrów, niedorzecznie wielkich noży typu Rambo, czy spowalniania ujęć. Nie mówiąc już o przeczących prawom fizyki azjatyckim akrobacjom i strącaniu śmigłowca strzałem z kuszy. Mimo zupełnej rezygnacji z tego typu sztuczek, sceny walki są bardzo dynamiczne i mają doskonałą choreografię. Reeves doskonale gra ciałem, mimo charakterystycznej dla siebie aparycji misia na łyżwach, potrafi być naprawdę szybki i zwinny. W scenach walki wyeliminowano charakterystyczne dla hollywoodzkich produkcji nokauty, kiedy bandyta dostaje kuksańca i uprzejmie traci przytomność. John Wick, żeby zneutralizować przeciwnika, najczęściej dwa razy strzela mu głowę z bliskiej odległości. Jedyny raz kiedy efektywność użytej broni budzi wątpliwości, to scena wyeliminowania napastnika przy użyciu ołówka. Ale to kolejne mrugnięcie okiem w stronę widza, ponieważ ołówek jako narzędzie zbrodni jest symbolem skuteczności Wicka. 

O tytułowym bohaterze krąży wiele legend. Jedna z nich jest taka, że zabił kogoś za pomocą drewnianego ołówka. Dlatego ma opinię bardzo niebezpiecznego człowieka. Jego pseudonim to Babajaga, nadany dlatego, że znajduje i zabija każdego, kogo zechce. Cokolwiek babajagi mają z tą definicją wspólnego, mieszkańcu uniwersum Johna Wicka, kiedy czują zbliżającego się Babajagę, żegnają się z życiem.

Tu warto podkreślić bardzo ważną właściwość omawianego filmu: ofiarami nigdy nie zostaja przypadkowe osoby. Wszyscy, którzy biorą udział w zdarzeniach są powiązani z tajemniczą Radą Najwyższą, która zrzesza płatnych morderców, a jej członkowie egzystują pośród zwykłych obywateli. Ludzie pracujący dla Rady to przede wszystkim zabójcy, są wszędzie, parają się różnymi zajęciami, to członkowie Camorry, uliczni sprzedawcy, żebracy. Jeden z zabójców to bibliotekarz, typ wyjątkowo pokraczny, a do tego głupi i nieuczciwy, ale całkiem silny. 

Koledzy z branży Wicka są też zróżnicowani pod względem etnicznym i narodowościowym. Sam John - Jordani należy do tajemniczej Ruskiej Romy. To wybór bardzo oryginalny, gdyby nie było to kino klasy B, można by uznać, że symboliczny. Wracając do niestosownej w słabym kinie analizy pobudek bohatera, warto przytoczyć scenę, w której jeden mądrala próbuje zdiagnozować Wicka, insynuując, że ten karmi się zemstą i jest chory. John odpowiada mu po czasie prostym stwierdzeniem: I'll kill them all. 

Assasinów Rady wspomaga bogata infrastruktura. Mają swoje hotele, zaopatrzenie medyczne, taksówkarzy, krawców i dostawców broni. Nawet pani we wspomnianej bibliotece jest w kursie. 

Architektura i dizajn świata Rady różni się wyraźnie od reszty. Wnętrza są urządzone z groteskowym przepychem, królują tam urządzenia pamiętające lepsze czasy, jak tarczowe telefony, faksy, maszyny do pisania i poczta pneumatyczna.

Ebonitowy czarny telefon jest też jedynym elementem pochodzącym z sekretnego świata Rady, który znalazł się w nowoczesnym domu Johna Wicka. Kiedy taki telefon dzwoni, wiadomo, że dużo będzie się działo.

John Wick, Chiny/USA, 2014.

https://xn--szukamksiki-4kb16m.pl/SkNewWeb/record/1582/5031298

John Wick: Chapter Two, USA, 2017.

https://xn--szukamksiki-4kb16m.pl/SkNewWeb/record/1582/4841852

John Wick: Chapter 3 - Parabellum,  USA, 2019.

https://xn--szukamksiki-4kb16m.pl/SkNewWeb/record/1582/6868901

Opracowała: Anka Strychalska.



 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miasteczko Twin Peaks

Seanse filmowe w Muzotece

Co było w kinach na początku XXI wieku?

50 lat pisania bestselerów

Budzimy się na wiosnę- scenariusz zajęć

Tom Cruise i Mimiki

Zło według Hanekego

Powrót do przeszłości

Filmowanie - podręcznik dla młodych - T.Lanier, C.Nichols

Quiz "Jaka to melodia"