Słowo od Czytelnika
Dziś mamy posta gościnnego! Pani Jagoda Staruch, nasza wierna Czytelniczka, chciałaby podzielić się swoją przygodą z analogami. Zapraszamy!
Hej, ostatnio zainspirowana przez #czwartekzokladka postanowiłam odkopać kolekcje płyt winylowych mojej babci i przejrzeć wszystkie płyty w domu. Okazało się, że mam dostęp do tak wielu niesamowitych płyt, że długo nie mogłam zdecydować się o czym napisać… w końcu w moje ręce trafiła płyta zespołu Queen. Jak możecie się domyślać płyta długo nie leżała na półce :D Spędziłam wieczór na słuchaniu tego niesamowitego połączenia różnych styli muzycznych i postanowiłam obejrzeć film biograficzny o założycielu zespołu, którym był Freddie Mercury. Film jest świetnie zrobiony i łączy sceny nagrywane w dzisiejszych czasach ze scenami z autentycznych nagrań z koncertów zespołu Queen, ale przede wszystkim jest nasycony muzyką… Co zrobiłam po obejrzeniu? Znów wróciłam do mojej płyty winylowej. Zupełnie inaczej słucha się muzyki znając okoliczności pisania utworów. Poza tym zupełnie inaczej słucha się muzyki na gramofonie, gdzie nie ma żadnych poprawek, a wszystkiemu towarzyszy przyjemny szum wydawany przez adapter. W tym trudnym okresie dobrze jest czasami na chwilę zatrzymać się przy czymś przyjemny, przy muzyce, która tworzy klimat i dociera do najgłębszych zakątków duszy :D i co najważniejsze płyty winylowe zmuszają nas do ruchu! Przejście przez cały pokój co 18 minut, aby zmienić stronę płyty zapewnia mi codzienny sport i wprawia w dobry nastrój. Macie gdzieś w domy gramofon, płyty winylowe? Jeśli tak, to nie traćcie czasu i dajcie sobie chwilę, aby przenieść się za pomocą muzyki w nieznane zakątki swojej duszy :*
Bardzo cieszymy się, że inspirujemy Was do szukania nowych (a może właśnie starych) wrażeń. Zapraszamy do dzielenia się z nami Waszymi historiami.
Opracowała: Jagoda Staruch, Anna Przegrocka
Ja ostatnio też wyciągnęłam swój stary gramofon. Wróciły wspomnienia...
OdpowiedzUsuń