John Wick

Większość krytyków filmowych, których recenzje znalazłam w Internecie, określa produkcję Stahelskiego i Leitcha jako świetne kino akcji klasy B. Z tym, że świetne, zgadzam się w stu procentach, mój stanowczy sprzeciw budzi zaklasyfikowanie go do kategorii B. Co w takim razie nazwać można kinem akcji najwyższej klasy? W filmach tego typu konieczne jest pokazanie przemocy fizycznej, rodzaj broni, czy będą to gołe pięści Bruce'a Lee, czy opancerzony helikopter Roya Scheidera, jest kwestią wyboru. W filmach akcji zawsze jednak giną ludzie, źli, dobrzy i zupełnie przypadkowi. Jeśliby uznać śmierć za esencję kina akcji, to żeby wywindować gatunek na wyższy poziom, trzeba by ją jakoś uzasadnić. Na przykład jako akt zemsty, skutek walki z systemem, traumy wojennej, czy choćby ratowania świata i prezydenta. Można też niczym nie usprawiedliwiać aktów przemocy, jak Kubrick, Coppola, czy Haneke, którzy w swoich wielkich dziełach pokazali najciemniejszą stronę ludzkiej natury jako przyczynę be...